Ostatni film Hitchcocka sprzed wyjazdu do Stanów jest jednocześnie tym najbardziej rutyniarskim. Nieustanne starania i namowy Davida O. Selznicka zrobiły swoje – podczas realizacji „Oberży…”, Alfred myślami był już przy hollywoodzkim debiucie. Być może dlatego swój ostatni brytyjski film poddał bez walki – gdy warunki realizacji dyktować zaczął Charles Laughton, Hitchcock nie zaprotestował.