"39 kroków",
najpopularniejszy z brytyjskich filmów Hitchcocka, stanowi naturalne przedłużenie
wątków i możliwości podjętych rok wcześniej w "Człowieku, który wiedział za dużo". Alfred
miał trochę czasu, by oswoić się z wolnością i budżetem, jakie gwarantował mu
świeży kontrakt z brytyjskim oddziałem studia Gaumont, dlatego tym razem udało
mu się uniknąć popełnionych przy tamtym projekcie błędów.
Oba filmy sporo
łączy. Podobnie, jak w przypadku "Człowieka…", Hitchcock podjął współpracę z
utalentowanym dramaturgiem i scenarzystą Charlesem Bennettem. O ile jednak przy
fabule poprzedniego ich filmu pracowały jeszcze cztery inne osoby, tutaj za
scenariusz odpowiadał wyłącznie on. Zmiany widać gołym okiem: intryga jest
ciekawsza, bardziej żwawa i zaskakująca. Bennettowi można też przypisać
obecność pierwszego z hitchcockowskich McGuffinów, czyli motywu popychającego fabułę,
ale nie mającego nań żadnego wpływu. W tym przypadku jest nim sam tytuł,
odwołujący się do nazwy organizacji szpiegowskiej, którą zdekonspirować chce
główny bohater.
"39 kroków" to
najdoskonalszy z thrillerów szpiegowskich, jakie Hitchcock z Bennettem zrobią w
latach 30. (a będą to jeszcze m.in. "Tajny agent" czy "Bałkany") i wyraźny krok
naprzód w stosunku do kilkunastu filmów nakręconych przez Hitcha dla British
International Pictures.